Przetestowałam już w swoim życiu sporo baz pod tusz do rzęs.. Te z Was, które nigdy nie używały tego typu wynalazków może twierdzić, że jest to niepotrzebny bajer, jednak dla mnie jest to wybawienie, dwa machnięcia bazą, dwa tuszem i mam rzęsy jak marzenie.
Dlaczego ta jest moją ulubioną?
Kupowałam ją w Douglasie, płaciłam niecałe 40zł, wystarczała na pół roku. Rzęsy były piękne przez cały dzień, nie było mowy o rozmazaniu tuszu, czy efekcie pandy. W minutę miałam makijaż 'rzęs' gotowy, a czas to pieniądz, prawda?;)
Szczoteczka klasyczna, jakoś nie potrafię przekonać się do silikonowych szczoteczek, bo zazwyczaj mnie drapią, wbijam sobie te 'ząbki' w oko i katastrofa gotowa, bo oko łzawi i po szybkim makijażu.
Baza absolutnie nie podrażniała moich oczu.. Dla porównania - po odżywko-bazie z Eveline, płakałam do momentu aż cały produkt nie został usunięty z rzęs. Oczy miałam czerwone jak królik.
Ten cud kosmetyk niestety został wycofany ze sprzedaży, od kilku miesięcy testuję bazę marki Dior i niestety stała się moim ulubieńcem, dlaczego 'niestety'? 150zł ;/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz